O nas
(Fragmenty książki "80 lat dobrej szkoły")
Powstanie i pierwsze lata funkcjonowania szkoły (do 1939 r.)
...Ostateczna decyzja o budowie szkoły zapadła dnia 16 II 1925 r. na posiedzeniu Rady Miejskiej. Zapewne postanowiono wykorzystać istniejący projekt inż. Mazurowskiego, bowiem już w maju niezbędną dokumentację przesłano do inspektoratu szkolnego w Końskich. Z kosztorysu zawierającego ogólny opis budynku wynikało iż: „Szkoła, która ma się budować będzie 7 – mio klasowa z równoległymi oddziałami razem na 13 klas, przy szkole sala gimnastyczna, budynek mieszkalny z mieszkaniem dla kierownika i mieszkaniem dla profesora. W oddzielnym budynku gospodarczym mieści się natryskownia dla dzieci szkoły, kotłownia dla ogrzewania budynku szkolnego, komórki gospodarcze i mieszkania woźnego. Wszystkie budynki murowane z cegły, fundamenta kamienne, pokrycie dachówką, ogrzewanie budynku centralno – wodne, budynku mieszkalnego piecami; woda do użytku czerpana będzie ze studni za pomocą pompy do rezerwuaru znajdującego się na poddaszu budynku szkolnego”.
...Inicjatywa budowy nowych gmachów szkolnych uzyskała wsparcie także ze strony lokalnej prasy. „Głos Kamiennej”zwracał uwagę, iż „szkoły w Kamiennej nie posiadają ani jednego własnego budynku, a mieszczą się w domach wynajętych, które budowane były dla innych celów i nie odpowiadają najelementarniejszym wymogom nauczania, wychowania i higieny. Sale szkolne małe i nieodpowiednio zbudowane przepełnione są młodzieżą od 7 rano nieomal do 7 wieczorem. Jakie tam może być powietrze, czym te dzieci oddychają, jakich nabawić się mogą chorób, nie mówiąc już o tym, że nauczanie w tych warunkach jest nader uciążliwe i celu swego całkowicie osiągnąć nie może”.
...Podstawową kwestią, którą należało rozwiązać rozpoczynając budowę, było znalezienie środków finansowych. Przy skromnym budżecie miasta stawało się to przedsięwzięciem niełatwym.
...W pierwszym rzędzie odwołano się do ofiarności społeczeństwa. Największy wkład finansowy wnosili pracownicy PKP. Fakt ten jest tym bardziej godzien podkreślenia, że składki kolejarzy szły również na budowę gimnazjum.
...Realizację inwestycji zapoczątkowało nabycie w marcu 1926 r. placu przy ul. Iłżeckiej. Składał się on z kilku działek, stanowiących własność braci Węgrzeckich, Banku Spółdzielczego oraz Ludwika Wiatra. Komisja dokonująca oględzin zakupionego placu uznała, iż jest on odpowiedni dla projektowanej inwestycji oraz położony „w zdrowej części miasta”. W szybkim tempie
(4 czerwca) rozpisano konkurs na budowę gmachu. Jako wykonawcę wybrano firmę Józefa Szwamowskiego i Stanisława Romanowicza. W warunkach konkursu znaleźć można znamienną klauzulę – budowę inwestor powinien rozpocząć w 2 dni po podpisaniu umowy! Dzięki temu dokonanie aktu założenia i poświęcenia kamienia węgielnego stało się możliwe już w dn. 26 czerwca 1926 r. Uroczystość rozpoczął ks. Henryk Gorski, po nim akt erekcyjny odczytał burmistrz Ergietowski, zaś w imieniu komitetu budowy przemawiał E. Turno. Jak zanotował kronikarz „na uroczystość przybyli goście spoza miasta i ogromny tłum jego obywateli(…) Wszystkim przygrywała orkiestra szkolna. Uroczystość zakończyła wieczerza dla gości i miejscowych notabli”
Wydaje się, że budowa szkoły powszechnej była jedną z priorytetowych inwestycji miasta. Władze miasta zadbały również o nadanie nowo powstającej placówce odpowiedniego patrona. Nie wiadomo, kto w tej sprawie był inicjatorem. Z dokumentów wynika natomiast, że uczyniono to w bardzo uroczystej formie. Mianowicie w dniu 27 czerwca 1927 r. zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie rady miejskiej. W trakcie posiedzenia przewodniczący rady wygłosił przemówienie ku czci Juliusza Słowackiego, następnie zaś zaproponował by imieniem poety nazwać budującą się szkołę. Wniosek rada jednogłośnie przyjęła. Do uchwały przychyliło się kuratorium krakowskiego okręgu szkolnego i pismem z dn. 10 stycznia 1928 r. potwierdziło wybór wielkiego romantyka na patrona szkoły. Tym samym otrzymała ona oficjalną nazwę „Publiczna Szkoła Powszechna nr 4 im. J. Słowackiego w Skarżysku –Kam.”
Od 1 listopada 1928 r. budująca się szkoła miała już swojego kierownika. Po konkursie na stanowisko to mianowany został Józef Erbel – młody, 29 letni nauczyciel pochodzący z Szydłowca. Na jego wykształcenie składały się kursy pedagogiczne w radomskim seminarium nauczycielskim, roczna nauka w Wyższym Kursie Pedagogicznym w Warszawie oraz dwuletnie studia w Państwowym Instytucie Nauczycielskim na kierunku fizyki i chemii. Doświadczenie zawodowe zdobywał pracując w szkole w rodzinnym Szydłowcu a następnie w seminarium nauczycielskim w Tomaszowie Mazowieckim.
Nowa szkoła rozpoczynała pracę w specyficznej sytuacji. Uruchomienie placówki zbiegło się bowiem z początkami światowego kryzysu gospodarczego. Jego skutki rychło dały znać o sobie w postaci cięć w budżecie oświatowym. Istniejące trudności powiększał fakt napływu do szkół powszechnych rosnącej liczby dzieci, urodzonych w latach powojennego wyżu demograficznego.
W konsekwencji znacznemu pogorszeniu uległy warunki nauczania.
Zjawisko to można również dostrzec analizując dane dotyczące skarżyskiej placówki. O ile w roku szkolnym 1928/29 na jedną klasę przypadało średnio 43 uczniów, o tyle w dwa lata później wskaźnik ten wynosił już 47 osób. W roku szkolnym 1931/32 sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej – do jednej klasy uczęszczało przeciętnie 53 uczniów. Zagęszczenie klas uległo zmniejszeniu dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych.
W latach trzydziestych w Skarżysku funkcjonowały bowiem już cztery szkoły powszechne. Oprócz „czwórki” były to: szkoła nr 1 im. T. Kościuszki, nr 2 tzw. kolejowa, wreszcie nr 3 mająca za patrona J. Piłsudskiego.
Szkoła w latach okupacji (1939 – 45)
...Trudno dokładnie określić, kiedy wznowiły działalność skarżyskie placówki oświatowe. Zapewne stało się to na początku października 1939 r., po zakończeniu wojny obronnej. W trakcie działań wojennych bowiem większość budynków szkolnych, w tym także gmach PSP 4, zajmowały wojska niemieckie. Już wówczas dochodziło do dewastacji budynków i mienia szkolnego.
W początkowym okresie okupacji placówką nadal kierował J. Erbel, który „po parodniowej ucieczce na wschód powrócił do Skarżyska – Kamiennej”.
Z opracowań J. Rella wynika, że kierownik PSP 4 już w pierwszych tygodniach okupacji włączył się w organizowanie tajnego nauczania oraz wstąpił do konspiracyjnej organizacji „Orzeł Biały”. Brak jest natomiast informacji, jak wyglądała organizacja pracy szkoły do lutego 1940 r. i czy w ogóle zajęcia szkolne odbywały się.
Ten początkowy okres wojennego życia szkoły zamykają dwa wydarzenia. Pierwszym było aresztowanie w dniu 30 I 1940 r. J. Erbla. Miało ono związek z wielką operacją przeprowadzoną przez niemieckie wojsko, policję i służbę bezpieczeństwa. W jej efekcie skarżyska organizacja „Orła Białego” została rozbita. Spośród aresztowanych 360 osób rozstrzelano. Pozostali przy życiu, wśród nich kierownik PSP 4, zostali przewiezieni do radomskiego więzienia. Z Radomia J. Erbla zesłano do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, stamtąd trafił do Gross Rosen, a następnie Dachau[1].
Drugim wydarzeniem była reorganizacja sieci skarżyskich szkół podstawowych, zarządzona pismem inspektora kieleckiego z dn. 22 II 1940.
W jej efekcie skomasowano szkoły powszechne nr 2 i 4. Ta ostatnia musiała opuścić swój budynek i przenieść się pomieszczeń „dwójki”, dzierżawionych od kolei. Gmach szkolny przy ul. Piłsudskiego zajęło wojsko. Po kilku miesiącach, podczas wakacji letnich 1940 r., do zajmowanych przez szkołę sal wprowadziła się dyrekcja „Ostbahnu”. Nastąpiła kolejna, wymuszona przeprowadzka. Siedzibą szkoły ponownie stał się dawny budynek, z tym jednak, że dzielono go teraz ze szkołą nr 1. Własny bowiem „jedynka” musiała oddać okupantom. Nie był to jednak koniec zmian. W dniu 4 IV 1941 r. do budynku ponownie wkroczyły oddziały Wehrmachtu: rozpoczynano przygotowania do ataku na ZSRR. Na wyprowadzenie się szkoła dostała kilka godzin. Zajęcia wznowiono pod koniec kwietnia. Prowadzono je odtąd w skrajnie trudnych warunkach, wykorzystując na sale lekcyjne prywatne pomieszczenia. Z zachowanej szczątkowej dokumentacji wynika, że nauczano m.in. w budynkach przy ul. 3 Maja 36 i 103 oraz przy ul. Kanałowej 36. W tym ostatnim miejscu znajdowała się główna siedziba szkoły. Ale i z zastępczych pomieszczeń szkoła była usuwana. Na przykład w styczniu 1943 r. kierownik szkoły informował o „nagłym, nieprzewidzianym zajęciu parteru szkoły przez władze sanitarne”.
Tymczasem przedwojenny gmach szkolny przechodził znaczącą metamorfozę: Niemcy postanowili umieścić w nim szpital wojskowy. W salach lekcyjnych wstawiano ścianki działowe, zwiększając w ten sposób ilość pomieszczeń. Na mniejsze pomieszczenia podzielono również salę gimnastyczną. Zajęto jedną klatkę schodową, umieszczając w niej windę.
W 1942 r. na placu szkolnym postawiono baraki i budynki gospodarcze, potrzebne do obsługi szpitala.
Kolejne przeprowadzki oraz bezwzględne postępowanie Niemców przyczyniły się do utraty praktycznie całej bazy materialnej szkoły. Zniszczeniu uległo wyposażenie większości pracowni, będących przecież dumą szkoły. Zdewastowano sprzęty szkolne i pomoce naukowe. Pozrywano drabinki w sali gimnastycznej. Przepadła większość księgozbioru. Udało się uchronić jedynie sprzęty z pracowni fizyko – chemicznej oraz nieco książek.
...Rok 1944 przyniósł ostateczne załamanie funkcjonowania PSP 4.
W lutym usunięto szkołę z głównego budynku przy ulicy Kanałowej. Zakończenie roku szkolnego 1943/44 zamknęło wojenną działalność placówki. We wrześniu nie udało się wznowić zajęć, gdyż ostatnie posiadane sale przeznaczone zostały na dom noclegowy dla niemieckich żołnierzy. Front był już niedaleko. Na przyczółku sandomierskim Rosjanie szykowali się do kolejnej ofensywy.
W powojennej rzeczywistości (1945 – 56)
Skarżyskie placówki oświatowe wznowiły swoją działalność w pierwszych miesiącach 1945 r. W kwietniu wznowiła działalność PSP 4. W sprawozdaniu za rok szkolny 1944/45, złożonym w Inspektoracie Szkolnym Kieleckim, T. Gromski podawał datę 1 IV 1945 r. jako dzień rozpoczęcia zajęć. Bardziej wiarygodna wydaje się jednak być informacja zamieszczona w szkolnej księdze zarządzeń. Wynika z niej, że pierwsze zebranie informacyjne dla grona nauczycielskiego odbyło się 3 IV, zaś wznowienie zajęć nastąpiło 5 IV. Dlaczego tak późno? Otóż po odwrocie Niemców przedwojenny budynek zajmowany był przez „urzędy wojskowe i bezpieczeństwa”. Szkole przydzielono natomiast prywatny budynek, zajmowany wcześniej przez kilkanaście rodzin. W tych warunkach rozpoczynał się nowy, bardzo krótki, bo trwający do połowy lipca rok szkolny (świadectwa wystawiono 14 VII). Na pierwszym posiedzeniu rady pedagogicznej kierownik szkoły podkreślił, iż „wracamy do ustaw przedwojennych regulujących sprawy szkolnictwa a obecna konferencja jest właściwie pierwszą z roku 1939/40, przesuniętą jedynie na skutek działań wojennych”. Szkoła zatem miała być w zasadzie taką, jaką była przed wojną. Poczucie ciągłości i kontynuacji w dziedzinie oświaty początkowo rzeczywiście wydawało się mieć realne uzasadnienie. Pierwsze miesiące, a nawet lata powojenne nie przyniosły jeszcze rewolucyjnych zmian. Po powrocie do przedwojennej siedziby zasadniczym problemem stało się odtworzenie bazy materialnej, niezbędnej do właściwego funkcjonowania szkoły.
We wrześniu 1945 r., wkrótce po dokonaniu przeprowadzki, do prowadzenia zajęć przygotowanych było tylko 8 pomieszczeń. Potrzeby były więc ogromne, natomiast środki finansowe otrzymywane od państwa mniej niż skromne. W tej sytuacji po raz kolejny w historii szkoły odwołano się do ofiarności społeczności lokalnej. Na początku listopada 1945 r. wysiłkiem komitetu rodzicielskiego, przy wsparciu grona pedagogicznego, zorganizowano kwestę uliczną oraz zabawę dla dorosłych w budynku szkoły. Nieco później – także zabawę dla dzieci. Uzyskane tą drogą pieniądze, wcale niemałe zresztą (łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych), przeznaczono na zakup ławek, remont sali gimnastycznej oraz dożywianie dzieci.
Remonty budynku rozpoczęto już w 1945 r. Początkowo dokonano naprawy pokrycia dachowego oraz wymieniono uszkodzone elementy wiązania dachowego. Do marca 1946 r. trwała wymiana stolarki okiennej i drzwiowej oraz wyburzanie niepotrzebnych ścianek działowych – pozostałości po szpitalu. W tymże roku przeprowadzono remont kanalizacji sanitarnej. Dzięki temu J. Erbel w sprawozdaniu z września 1946 r. mógł stwierdzić, iż szkoła jest „w połowie odbudowana”. W roku 1947 udało się przywrócić dawny stan sali gimnastycznej, podzielonej przez Niemców na 32 szpitalne pokoiki. Tę ostatnią pracę nieodpłatnie wykonali rodzice.
...od 1949 r. szkoła przyjęła nazwę „Szkoła Podstawowa TPD nr 1”. Wtedy też zniknął Juliusz Słowacki jako patron szkoły. Brak dokumentów nie pozwala na wyjaśnienie, czy zmiana charakteru szkoły nastąpiła w rezultacie zewnętrznych nacisków, czy też zadecydowała oddolna inicjatywa.
W 1950 r. szkoła TPD także stała się jedenastolatką. Od tego momentu jej oficjalna nazwa brzmiała: Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące TPD nr 1. Dyrektorem placówki pozostał J. Erbel, jego zastępczynią zaś nauczycielka geografii Ewa Pałka. Równocześnie wyodrębniono Szkołę Podstawową TPD, która kierowała Stanisława Erbel.
Rzecz jasna, pierwsza połowa lat 50 – tych w życiu szkoły charakteryzowała się nie tylko natrętną obecnością ideologii komunistycznej. Na szczęście tradycje oświatowe a przede wszystkim realne potrzeby szkolne sprawiały, że nauczyciele, uczniowie i rodzice podejmowali szereg pożytecznych działań. Przede wszystkim poprawiła się baza materialna szkoły. Niewątpliwie wielka w tym zasługa dyrektora szkoły, J. Erbla. W latach 1951 – 52 wykonano ogrodzenie szkoły. W 1953 r. przeprowadzono remont i adaptację poniemieckiego baraku drewnianego na szkolny internat. W tymże roku zaopatrzono w sprzęt sale przeznaczone do zajęć pozalekcyjnych. Zakupiono wtedy m.in. gry świetlicowe, przeźrocza, instrumenty muzyczne oraz stół do ping – ponga. W 1955 r. urządzono pracownie biologiczną, fizyczną i geograficzną. Stopniowo powiększały się zasoby biblioteki szkolnej – w roku szkolnym 1952/53 dysponowała około 6000 woluminów.
Zachowane dokumenty świadczą również o tym, że szkoła starała się rozwijać zainteresowania artystyczne i sportowe uczniów, oczywiście w formach właściwych tamtym czasom. Działał zatem chór szkolny. Jego wieloletnim kierownikiem był Klemens Kucharski. Aktywność wykazywała sekcja gimnastyczna – zachowały się zdjęcia z publicznych pokazów zespołu. Funkcjonował wreszcie szkolny teatr. Pod opieką nauczycielki języka polskiego, Antoniny Gałuszki, uczniowie przygotowywali inscenizacje klasycznego repertuaru ( np. „Balladyny” J. Słowackiego i „Ślubów panieńskich” A. Fredry). Nawiązano współpracę z teatrem kieleckim, który udostępniał kostiumy, niezbędne do przedstawień. Odbywały się pokazy, adresowane także do publiczności spoza szkoły (np. pracowników zakładów metalowych).
Trzeba też nadmienić, że status szkoły tepedowskiej ułatwiał codzienną egzystencję placówki, stawał się ponadto mocnym argumentem w sporach z innymi instytucjami. Przykładowo: podjęto działania w celu ponownego przejęcia garaży, wybudowanych przez Niemców a zajmowanych przez spółdzielnię samochodową. Jak później wspominał dyrektor „tylko dzięki temu, że chodziło o szkołę TPD, udało się usunąć uciążliwych lokatorów z terenu szkolnego”. Później natomiast patronat tepedowski umożliwił otrzymanie narzędzi, potrzebnych dla wyposażenia warsztatów szkolnych.
Szkoła politechniczna, a jednak ogólnokształcąca (1956 – 80)
Wydarzenia polityczne 1956 r. oznaczały modyfikację systemu, odrzucenie jego stalinowskiej wersji. „Wiatr odnowy” docierał także do szkół. Okres popaździernikowej odwilży przypadający lata 1956 – 58, przyniósł pewne zmiany także skarżyskiej oświacie. Zewnętrznym ich objawem była likwidacja patronatu TPD nad szkołami, odbierana – niekoniecznie słusznie – jako krok w kierunku osłabienia presji ideologicznej. W ten sposób placówka przy ulicy 1 – go Maja otrzymała nazwę Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące nr 1. Po raz pierwszy nowa nazwa pojawiła się w dziennikach lekcyjnych w roku szkolnym 1957/58.
W 1957 r. przeniesiono odrębną organizacyjnie szkołę podstawową do budynku przy ulicy Spacerowej. Dzięki temu znacząco poprawiły się warunki pracy placówki. Wreszcie w 1956 r. z inicjatywy J. Erbla szkoła rozpoczęła realizację eksperymentu politechnicznego. Wszystkie zamierzenia programowe wykonywać miano w oparciu o własną, szkolną bazę. Jej trzon stanowiły warsztaty, mieszczące się w poniemieckich garażach. Zainstalowano w nich narzędzia, przekazane przez władze i zakłady przemysłowe miasta. Nauka o samochodzie nie miała wyłącznie charakteru teoretycznego – szkoła dysponowała dwoma pojazdami przydzielonymi przez Ministerstwo Oświaty. Z czasem stworzono uczniom możliwość uzyskiwania prawa jazdy. Ważną rolę odgrywały też organizowane co roku wakacyjne agrotechniczne obozy wędrowne. W trakcie ich trwania młodzież odwiedzała gospodarstwa i instytuty badań rolniczych (Puławy, Skierniewice) oraz technika rolnicze (Bałtów). Na przykład w 1959 r. trasa dwutygodniowego obozu (20 VI – 4 VII) prowadziła przez Sandomierz – Annopol – Świeciechów – Kazimierz – Puławy. W relacjach spisanych po powrocie do Skarżyska młodzież podkreślała nie tylko poznawcze, ale i wychowawcze walory przedsięwzięcia.
W 1967 r. ostatecznie oddzielono klasy szkoły podstawowej i przeniesiono je do nowego budynku przy ulicy Podjazdowej, powstałego w ramach akcji „1000 szkół na tysiąclecie państwa polskiego”. Wraz z klasami odeszli uczący w nich pedagodzy. W ten sposób powstała Szkoła Podstawowa nr 8 w Skarżysku – Kam. Liceum pozostało jedyną szkołą w gmachu przedwojennej PSP 4. W 1970 r. szkole przywrócono imię przedwojennego patrona – Juliusza Słowackiego, ufundowano też sztandar i popiersie poety. Uroczystości związane z tym ważnym dla szkoły wydarzeniem odbyły się 23 X. Warto odnotować, że zaproszenie na uroczystości przyjął także prezes Związku Literatów Polskich, Jarosław Iwaszkiewicz. Niestety, wielki pisarz do Skarżyska nie dotarł.
Współczesność szkoły
I L.O. im. J. Słowackiego to nie tylko ludzie. To także budynek, którego życie rozpoczęło się dokładnie 80 lat temu. Historia tego budynku była burzliwa, ale i współczesność nie poskąpiła mu wydarzeń niemal dramatycznych. W omawianym przez mnie okresie miał bowiem miejsce pożar, gruntowny remont szkoły i zmiana jej wizerunku.
Na początku czerwca 1994 roku zapadła decyzja o remoncie, gdyż ekspertyza wykonana przez fachowców wyraźnie wskazywała, że obsypujące się stropy w salach lekcyjnych grożą zawaleniem. Dwie pracownie znajdujące się na drugim piętrze budynku w ciągu całego poprzedniego roku były zamknięte. Pani dyrektor K. Kowalik przez długi czas próbowała zdobyć niezbędne fundusze i dzięki jej staraniom pierwsze prace remontowe rozpoczęły się na początku lipca. Szybko w gmachu szkoły zostały wymienione centralne ogrzewanie i wszystkie okna. Zburzono także stropy w większości sal lekcyjnych. Gabinet dyrektora (ograniczony do biurka za regałem) i sekretariat zostały przeniesione do pomieszczeń biblioteki, pokój nauczycielski, w którym można było tylko stać do maleńkiego gabinetu lekarskiego. Dzięki temu funkcjonowało więcej sal lekcyjnych. Początek roku szkolnego 94/95 odbył się więc w remontowych warunkach. Pani dyrektor zapowiedziała utrudnienia czekające w tym roku (zajęcia od siódmej do późnego popołudnia, wyłączone drugie piętro). Ale to nie był koniec kłopotów.
W nocy z 30 września na 1 października z niewiadomych powodów zapaliło się poddasze szkoły. Spłonęła duża połać dachu. Na skutek gaszenia pożaru zalana została część działającej do tej pory szkoły. Zajęcia lekcyjne zostały zawieszone. Brak pomieszczeń uniemożliwił ich prowadzenie. Szybką pomoc zaoferował dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 pan B. Długołęcki. Udostępnił 9 sal lekcyjnych, w których mieli lekcje uczniowie klas I i II po godzinie 13. Ich starsi koledzy zaczynali zajęcia rano i uczyli się w pomieszczeniach dawnego internatu i trzech bezpiecznych salach lekcyjnych w budynku szkoły.
Po kilku miesiącach intensywnych prac remont zakończył się. W czasie ferii zimowych trwały ostatnie prace wykończeniowe. Co prawda lekcje odbywały się jeszcze w warunkach odbiegających od wszelkich standardów, ale wszędzie widać już było nowe.
Koniec roku szkolnego 94/95 był wyjątkowy. W ciągu tego roku uporaliśmy się z remontem i pożarem. Szkoła wzbogaciła się o salę komputerową, dobrze wyposażoną siłownię, nowoczesną pracownie chemiczną
i dodatkową salę lekcyjną na I piętrze.
W czasie tego trudnego, remontowego roku okazało się jak przydatnym może się okazać niepozorny barak, który jeszcze do 1991 roku spełniał funkcję internatu. Początkowo mieszkało w nim rocznie nawet do 100 uczniów.
W latach 80-tych było ich już nieco mniej, ale i ci z wielkim żalem opuszczali jego maleńkie pokoiki, kiedy decyzją kuratora nasz internat zamknięto i musieli przenieść się do nowo utworzonej międzyszkolnej bursy.
Od września 1974 roku kierownikiem, autentycznym gospodarzem
i opiekunem mieszkającej tam młodzieży był aż do końca pan. E. Tokarzewski. W następnych latach internat pełnił bardzo różne funkcje, ale nieoceniony okazał się w czasie remontu w 1994 roku, kiedy po niewielkich przeróbkach, jego pokoje stały się po prostu salami lekcyjnymi. Tuż za ścianą mieszkali budowlańcy, a stołówka cały czas wydawała obiady.
Ta stołówka mieściła się w świetlicy, która była i jest bardzo ważnym miejscem dla naszej społeczności szkolnej jedynym obecnie ocalałym
z dawnego internatu. W żadnym liceum skarżyskim nie ma bowiem świetlicy
z taką sceną. Spore podwyższenie z kulisami i kurtyną, to jest coś, o czym może marzyć każdy szkolny zespół teatralny czy muzyczny. Może dzięki tej scenie
w „Erblu” ciągle ujawniały się talenty aktorskie, muzyczne, kabaretowe
i taneczne. Każdy, nawet najkrótszy apel czy przedstawienie staje się dzięki niej świętem, gdyż wymaga wyjścia ze szkoły i przeniesienia się do ubogiej co prawda, ale naszej namiastki teatru.
Śledząc kulturalne fascynacje „erblowskiej” młodzieży musimy również zajrzeć do biblioteki szkolnej. Przeniesienie jej z I piętra na parter było pierwszym symptomem wspomnianego już wielokrotnie remontu. Następne jednak lata były dla niej coraz łaskawsze. Obecnie biblioteka znajduje się w południowym skrzydle szkoły, składa się z trzech pomieszczeń i jest prawdopodobnie największą biblioteką szkolną w mieście. Jej sercem jest obszerny magazyn z księgozbiorem obejmującym coraz większą liczbę pozycji. Ale najbardziej reprezentacyjna jest czytelnia z wolnym dostępem do książek
i komputerów. Dlatego stała się ona jednym z najliczniej odwiedzanych miejsc w szkole. I na przerwach i w czasie lekcji można tu spotkać grupki uczniów pochylonych nad klawiaturą komputerów, książkami czy czasopismami.
W bibliotece króluje niepodzielnie od 1992 roku pani Renata Strzelec, która zastąpiła długoletnią bibliotekarkę panią Marię Zbroję.
Na przeciwnym biegunie dolnego korytarza, a nawet poniżej, bo w podziemiach (wyraźnie aczkolwiek przypadkiem zaznaczono w ten sposób hierarchię ważności pewnych spraw w naszej szkole) – coś dla ciała, czyli kawiarnia. Sklepik funkcjonował w szkole od niepamiętnych czasów. Początkowo jako „Spółdzielnia uczniowska >Pszczółka<” pod opieką pani Danuty Grygiel następnie jako sklepik szkolny zarządzany przez pana Mieczysława Malczyka, cały czas w okienku na I piętrze, w którym można było kupić głównie pączki. W ostatnich kilku latach jest to już profesjonalnie prowadzona kawiarenka, gdzie można nie tylko pożywić się, ale i poplotkować ze znajomymi z innych klas. Czasami znajdują tam również schronienie „zbłąkane owieczki”, którym nie udało się odnaleźć własnej klasy. Niestety dla nich do kawiarni zachodzą także czasem nauczyciele w czasie „okienek” i chętnie wskazują właściwą drogę do sali.
Niewielu obecnych uczniów wie, że ich ukochana kawiarnia była kiedyś, i to nawet nie tak dawno, szatnią. Myślę, że ta informacja powinna podziałać na wyobraźnię wszystkich śpieszących się na autobus, którzy nie lubią stać w niezwykle kulturalnej kolejce do obecnej szatni. Wtedy to były kolejki!
W 2011r. spełniły się marzenia uczniów i nauczycieli o polepszenie warunków przeprowadzania zajęć wychowania fizycznego. Mamy wybudowaną, częściowo z środków unijnych piękną, nowoczesną halę sportową.
Jest jeszcze jedno miejsce bardzo charakterystyczne dla naszej szkoły. To wieża z zegarem „Wojtek” ufundowanym przez Zrzeszenie Prywatnego Handlu i Usług z inicjatywy jego przewodniczącego p. W. Stachurskiego w 1981 roku. Od lat jest z nami i stale odmierza ten płynący czas.
Nasza szkoła to ludzie, miejsca i przedmioty. Choć wciąż narzekamy na braki w wyposażeniu w przedmioty, nie musimy się chyba wstydzić naszego miejsca - tego budynku, który poprzez swoje zakątki tworzy atmosferę kształtującą ludzi. Bo przecież, jak głosi cytat z nieśmiertelnej lektury szkolnej „jest się takim jak miejsce, w którym się jest”.